Dobre wychowanie

Dobre wychowanie

Ludzie znają na ogół zasady dobrego wychowania i wiedzą, jak się powinien zachowywać człowiek kulturalny. W dzieciństwie są wciąż strofowani przez dorosłych; potem nauki wyniesione z domu, ze szkoły, od znajomych uzupełniają w tramwajach, autobusach, pociągach, teatrach, w kinach — słowem, w miejscach publicznych.

Inna sprawa, że wielu z tych, którzy wiedzą, jak należy postępować, zachowuje się niewłaściwie. Tłumaczą się wówczas pośpiechem, zdenerwowaniem, zmęczeniem czy też tym, że „jeszcze nic nie jedli“. Zapominają jednocześnie, że ich otoczenie może przeżywać również bardzo podobne stany i że właśnie ci, którzy umieją je opanować i odnoszą się uprzejmie i życzliwie do drugich bez względu na to, co czują w danej chwili: gniew, zniecierpliwienie czy ból głowy, dają dowód prawdziwej kultury.

Jest rzeczą oczywistą, że postępować kulturalnie można i bez znajomości reguł dobrego wychowania. Weźmy taki choćby charakterystyczny przykład.

Ktoś nam niechcący nadepnął na odcisk, a potem grzecznie przeprosił. Jeśli potrafimy znieść ból w milczeniu i skinieniem głowy albo uśmiechem damy do zrozumienia, że darujemy niezręczność, która przecież każdemu może się zdarzyć, poprawność naszego zachowania będzie uwarunkowana po prostu uprzejmością i wrodzoną życzliwością dla ludzi.

Ileż jest jednak sytuacji w życiu, w których, nawet mimo znajomości ogólnych zasad dobrego wychowania, nie wiemy, jak postąpić: nie znając zwyczaju panującego w danym środowisku nie orientujemy się, co może innych urazić, a co spotka się z ich aprobatą.

Czy kobieta wstaje przy powitaniu, czy nie? Czy kwiaty ofiarowuje się w papierze? Czy rybę można jeść nożem? Czy rozpoczynając rozmowę telefoniczną można pytać: „Kto mówi“? Kto do kogo pierwszy wyciąga rękę? Kogo zaprosić na wesele? Czy można zatańczyć z nieznajomym? itd.

A przecież jest jeszcze wiele innych, niełatwych do rozstrzygnięcia problemów z codziennego życia.

Wszyscy wiemy, że sprawy obyczajów i wychowania stały się tak u nas, jak i w wielu innych krajach palącym problemem społecznym. W zestawieniu z tym zagadnieniem kwestia zewnętrznych form towarzyskich wydaje się na pozór błaha. Nie należy jednak jej lekceważyć. Właśnie w obowiązujących farmach towarzyskich znajdują odbicie zasady współżycia między ludźmi, utrwalone nieraz od tysiącleci wszędzie bez mała na świecie, jak np. szacunek dla starszych.

Istnieje wiele przepisów obowiązujących na całym świecie, przestrzeganych przez dobrze wychowanego, kulturalnego człowieka w każdym cywilizowanym społeczeństwie. Z takimi przepisami należy się dokładnie zapoznać. Obok nich trzeba także przyswoić sobie zwyczaje panujące powszechnie we własnym kraju. Nie można bowiem u siebie udawać cudzoziemca.

Przysłowie mówi: „Co kraj to obyczaj”. U nas omal że co miasto to inne wymagania obyczajowe; województwa, nawet powiaty różnią się nieraz znacznie.

W wielu województwach Polski na wsi chcąc okazać szacunek gościowi prosi się go do najmniej używanej, zawsze czystej izby. Na Śląsku natomiast człowieka poważanego i zaprzyjaźnionego przyjmuje się w kuchni. Tylko obcych ludzi lub urzędowe osoby, zwłaszcza nie darzone sympatią, wprowadza Ślązak czy Ślązaczka do pokoju.

Gdy w Krakowie kobieta przyjdzie do kogoś z wizytą i siedzi w eleganckim kapelusiku, wszystko jest w porządku. Gdy jednak w Poznaniu podczas wizyty kapelusza nie zdejmie, zwraca na siebie uwagę całego towarzystwa, razi.

Stronę tę przeznaczam przede wszystkim dla tych, którzy niedostatecznie znają zasady międzynarodowego i polskiego dobrego tonu. Nie zaszkodzi jednak, gdy od czasu do czasu zajrzą do niej także tacy, którzy mimo znajomości tych zasad nie zawsze je stosują.